ROZDZIAŁ III

-Ej! Hej! -zamachała dłonią przed twarzą chłopaka. -Jestem tu, bo chciała tego McGonagall, nie robię tego z własnej woli. Widzisz, możesz sobie być najlepszym pałkarzem i łapać tego swojego złotego znicza, ale Transmutacji to nie obchodzi i mnie też nie, bo teraz jestem Transmutacją.
Chłopak wzniósł oczy ku górze i przetarł twarz dłonią. Alex miał trudny charakter. Był zdolny, ale przy tym cholernie leniwy i lekkomyślny. Niejednokrotnie wpadał w kłopoty, z których wychodził cało tylko dlatego, że jego ojciec nadstawił za niego karku.
-Nie wchodzi mi to -powiedział po dłużej chwili. -Nie rozumiem na co komu w ogóle to badziewie. Na dodatek pałkarze nie łapią znicza, tylko odbijają tłuczki.
Tym razem to Krukonka westchnęła. Korepetycje z Langfordem nie należały do najprzyjemniejszych. Brunet wielokrotnie w ciągu godziny potrafił stwierdzić, że jemu się to nie przyda i nie będzie się tego uczył. Allie zamknęła swoją książkę i schowała ją do torby.
-W porządku, koniec na dziś. Widzimy się w niedzielę o siódmej -powiedziała i odeszła.
Przemierzała właśnie szkolny korytarz, kiedy podbiegła do niej jej jasnowłosa przyjaciółka Narcyza. Zmachana dziewczyna oparła się o przyjaciółkę i potrzebowała chwili, żeby odzyskać oddech. Trzymając się ramion dziewczyny zaczęła jej opowiadać o kawale, jaki huncwoci zrobili jej koledze z domu - Severusowi. W Allie natychmiast się zagotowało. Wielokrotnie powtarzała swojemu przyjacielowi, że powinien zostawić Ślizgona w spokoju.
Nim się obejrzała, przekroczyła próg dormitorium Gryfonów. Natychmiast skierowała się w stronę męskich pokojów. Szybkim krokiem przemierzyła korytarz, aż dotarła do dębowych drzwi, na których wisiała tabliczka z nazwiskami jej przyjaciół. Bez pukania pchnęła drzwi i wbiegła do pomieszczenia.
-Syriuszu Orionie Blacku III*! - krzyknęła rozwścieczona, na co wspomniany wcześniej chłopak i jego przyjaciel się skrzywili.
-Drugie imię, auć -powiedział Łapa.
-Bardziej martwiłbym się liczebnikiem na końcu -dodał po chwili James. Posłał przyjacielowi współczujące spojrzenie i postanowił ewakuować się z sypialni.
-Moja droga, słodka Allie... Co cię sprowadza w moje skromne progi? -czarnowłosy postanowił udawać, że absolutnie nie ma pojęcia o co może chodzić Kurkonce.
-Już ty dobrze wiesz, co mnie sprowadza -powiedziała, wchodząc w głąb pomieszczenia i zamykając za sobą drzwi.
Po tej jakże krótkiej wymianie zdań, dziewczyna wygłosiła Gryfonowi kazanie na temat znęcania nad innymi i jego głupich żartach, które wcale nie są śmieszne. Na końcu dodała,  że jest rozczarowana brakiem dojrzałości, jakim się wykazał. Syriusz oczywiście zasłaniał się, że to był tylko zwykły, niewinny kawał, ale Allie dobrze wiedziała, że chłopak kłamie i tak naprawdę chodziło o jego niechęć do Severusa.
Opuściła pokój przyjaciela wściekła i w takim samym nastroju udała się do sowiarnii, aby wysłać list do rodziców. Dopiero wśród zwierząt jej nastrój się odrobinę poprawił. Zmuszona była korzystać ze szkolnych sów, ponieważ jej własna, niestety, nie czuła się ostatnio najlepiej i musiała zostać w domu rodzinnym Gorchevskich.

Wracając do szkoły, nie pamiętała już o wcześniejszym występku przyjaciela. Miała do niego ogromną słabość i zbyt szybko wybaczała mu niektóre przewinienia, w dodatku dzisiaj było zorganizowane wyjście do Hogsmeade i szczerze mówiąc, chciała spędzić trochę czasu z Syriuszem.
Nim się zorientowała stała już w dormitorium prefektów, gdzie mogła spokojnie przygotować się do wyjścia. Zdecydowała się na założenie obcisłych dżinsów i białej bluzy z kapturem, na którą, dodatkowo, narzuciła dżinsową kurtkę. Do swojej małej torebki spakowała kilka galeonów, różdżkę i książkę - na wypadek, gdyby nie miała towarzystwa.
Na dziedzińcu zebrało się już kilkoro uczniów, którzy oddawali podpisane przez rodziców zgody na wyjście do wioski. Ustawiła się na końcu kolejki, a kiedy w końcu nadeszła jej pora, oddała świstek. Stanęła na uboczu, cierpliwie czekając, aż jej przyjaciele do niej dołączą. Dmuchnęła w dłonie, a następnie energicznie nimi potarła, żałując, że nie założyła drugiej pary skarpetek. Wiatr przybrał na sile, odkąd była w sowiarni i zrobiło się jeszcze chłodniej, czego zupełnie się nie spodziewała. Poczuła zimne palce na swoich oczach i zaskoczona podskoczyła.
-Haha, spokojnie, to tylko ja -jej oczom ukazała się jasna czupryna, należąca do Narcyzy.
-Wystraszyłaś mnie -odpowiedziała jej Allie.
-Przepraszam. Razem z Lucjuszem i jego przyjaciółmi wybieramy się do Trzech Mioteł na piwo kremowe i pomyślałam, że może chciałabyś do nas dołączyć?
-Bardzo chętnie, ale liczyłam, że spędzę ten dzień z Syriuszem... -młoda Krukonka odwróciła wzrok, a Narcyza ściągnęła brwi.
-Hmm... Nie gniewam się -uśmiechnęła się słabo. -Baw się dobrze -dodała pewniej Narcyza.
Alice wpatrywała się w odchodzącą sylwetkę swojej przyjaciółki. Zdawała sobie sprawę, że Cyzia chciała spędzić z nią trochę czasu i obiecała sobie, że postara się to nadrobić w wolnym czasie. Musiała przyznać, że ostatnio zaniedbywała swoją koleżankę. Spochmurniała, kiedy uświadomiła sobie, że nie spędzają ze sobą już tak wiele czasu jak wcześniej.
Niedługo później jej oczom ukazała się grupka Huncwotów wraz z Lily, która trzymała Jamesa za rękę. Śmiali się i wygłupiali. Allie uśmiechnęła się na ich widok, a smutek spowodowany oddaleniem Narcyzy, zniknął jak ręką odjął.
-Proszę, proszę, Alice Gorchevsky we własnej osobie! -krzyknął James i zaraz został trzepnięty w ramię przez Evans.
Cała piątka oddała swoje zgody profesor McGonagall, a następnie podeszli do dziewczyny, która wciąż stała na uboczu. Potter i Black ciągle się ze sobą droczyli, czym rozbawiali pozostałych w grupie.
Równo o 15 wyruszyli do Hogsmeade. Każdy wymieniał punkt, który koniecznie chciał odwiedzić. Ostatecznie uznali, że wychodzi zbyt wiele miejsc i nie starczy im dnia, żeby wszystko obejść, dlatego postanowili się rozdzielić i umówili się na godzinę 17 w Trzech Miotłach. Lily i James poszli razem do herbaciarni u pani Puddifoot, Remus i Peter do Miodowego Królestwa, a Syriusz koniecznie chciał zawitać u Zonka, natomiast Allie nie miała konkretnego celu, dlatego postanowiła udać się z przyjacielem do sklepu dla żartownisiów.

Po przekroczeniu czerwonego progu, Syriusz od razu "poszedł w półki". Gorchewsky tylko ślepo podążała za nim, przypatrując się dziwnym przedmiotom. Kiedy doszli do mydeł z żabiego skrzeku, Allie poczuła obrzydzenie. Nie chciała niczego dotykać w przeciwieństwie do czarnowłosego, który wodził palcem po półce, aż nie znalazł pudła z łajnobombami. Wziął do ręki parę sztuk i skierował się do kasy.
-To opowiesz mi o Wenecji? -zapytał.
-Nie odpuścisz?
-Nigdy -powiedział, sięgając po jedno z cukrowych piór stojących na ladzie i dodał je do swoich zakupów.
Zapłacił za towary i podarował Alice słodycz, prosząc ją o schowanie zabawek do swojej torebki. Chłopak doskonale wiedział jak ją przekupić.
-Nie wiedziałam, że tutaj też je sprzedają, myślałam, że tylko w Królestwie można je dostać -powiedziała Krukonka, odpakowując lizaka. -W porządku, opowiem ci o wakacjach.
Na twarz Syriusza wpełzł uśmiech i przyjacielsko klepnął ją w plecy, przez co omal się nie zakrztusiła. Zaczynała powoli żałować swojej decyzji, ale teraz już nie było odwrotu. Musiała się ze wszystkiego wyspowiadać, toteż opowiedziała przyjacielowi o swoim letnim romansie z Jasonem. Black był zachwycony pikantnymi ploteczkami, jakie dostarczała mu koleżanka obok i co jakiś czas wypowiadał komentarze lub dopytywał o jakieś sytuacje. Cieszył się, że Allie nie poświęciła całych swoich wakacji na czytanie książek i skorzystała ze swojej wolności i młodości.
-Naprawdę za tobą tęskniłam -powiedziała, na co Łapa objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie.
-Ja za tobą wcale -odpowiedział jej i wytknął język.
Objęci szli do samych Trzech Mioteł, gdzie czekali już na nich przyjaciele. Przysiedli się do nich przy stoliku i zamówili sobie po piwie kremowym. Już po chwili śmiali się do rozpuku przez głupoty, o których rozmawiali.
-W takim razie już nie jesteś moim najlepszym przyjacielem! -rzucił James w stronę Syriusza. -Glizdogonie, czy zostaniesz moim najlepszym przyjacielem?
-Chyba nie jesteś poważny? -zapytał urażony Black.
-Ty jesteś poważny** -odpowiedział mu Rogacz i zaraz wszyscy wybuchli gromkim śmiechem.
Kelner przyniósł zamówienie spóźnionej dwójki. Allie upiła łyk. Na języku poczuła niebo, wywołane rozkoszą, którą dawała jej słodycz napoju. Uwielbiała połączenie piwa z krówkami, nie raz, przez swoje łakomstwo, upiła się od nadmiaru alkoholu.
-Luniaczku, jesteś dziś jakiś nie w sosie, czy jest to spowodowane zbliżającym się księżycem? -zagadnął Remusa Potter.
Lupin rzucił przyjacielowi karcące spojrzenie, a sam od razu się speszył. Chłopak bardzo nie lubił, kiedy na głos mówiło się o jego likantropii i wszystkim, co było z nią związane. Obawiał się, że ktoś spoza przyjaciół mógł poznać jego sekret, a to zdecydowanie byłoby spełnieniem jego koszmarów.
-James -upomniał przyjaciela.
-Wiedzieliście, że u Zonka sprzedają cukrowe pióra? -spytała Allie, żeby zmienić temat.
Oczywiście zaraz została wyśmiana przez huncwotów, którzy byli stałymi klientami sklepu, ale przynajmniej rozmawiali teraz o czymś innym niż Remus, za co wilkołak był wdzięczny Krukonce. I chociaż nie znała dokładnego powodu utrapień przyjaciela, to wcale nie zamierzała naciskać, aby się czegoś dowiedzieć. Posłał jej słaby uśmiech, a ona ukradkiem go odwzajemniła.
Nim się obejrzeli, musieli wracać do zamku, aby zdążyć na wieczorną ucztę. Podnieśli się ze swoich miejsc i ruszyli w drogę. Kiedy znaleźli się u wrót zamku, piątka jej przyjaciół weszła do środka, jednak Alice przystanęła na dziedzińcu i spojrzała w niebo.
Gorchewsky poczuła, że właśnie tego potrzebowała od dłuższego czasu - spędzenie chwili ze swoimi przyjaciółmi. Nie mogła sobie wyobrazić, jak mogła funkcjonować przed ich bliższym poznaniem. Teraz jej życie było pełne kolorów. Czuła, że znajduje się we właściwym miejscu, we właściwym momencie.
-Allie, idziesz? -zawołał do niej Peter, który jako ostatni wchodził do szkoły.
Krukonka pokiwała energicznie głową i po chwili zniknęła w głębi budynku.

*na potrzeby opowiadania dałam Syriuszowi drugie imię, jakim jest Orion
** Chodzi o takie "You're not serious" "You're Sirius", ale nie wiedziałam jak inaczej to napisać.

Komentarze